Samotne macierzyństwo to nie fanaberia, nie zły wybór partnera i nie chwilowa sytuacja do „ogarnięcia”. To często trwała, strukturalna rzeczywistość, w której kobieta zostaje ze wszystkim: z dzieckiem, z rachunkami, z emocjami, z odpowiedzialnością, z lękiem, z wątpliwościami. I robi to samotnie – nie dlatego, że tego chciała, ale dlatego, że system i społeczeństwo jej na to pozwoliły. A potem zostawiły ją w tym samą.
W Polsce ponad 1,5 miliona dzieci wychowuje się w rodzinach niepełnych (dane GUS, 2022), z czego zdecydowana większość to dzieci wychowywane przez samotne matki. Co trzecia polska matka wychowuje dziecko sama – często bez realnego wsparcia drugiego rodzica. Tylko że w języku urzędowym one nie istnieją – są osobami samotnie wychowującymi dziecko, nie matkami. I nie przez przypadek. Zmieniamy język, żeby nie zmieniać systemu.
Gdzie zawodzi państwo?
Państwo nie wspiera samotnych matek. 800+? Tak, dostają. Ale gdy przychodzi do prawdziwego wsparcia – cisza. A co gorsze, to właśnie 800+ coraz częściej staje się argumentem… przeciwko nim.
„Ma 800+, to sobie poradzi.”
„Ma 800+, więc może zapłacić więcej.”
„Ma 800+, więc cena za zajęcia dodatkowe wzrasta.”
„Ma 800+, więc nie ma się co żalić.”
Tylko że 800 zł miesięcznie nie zmienia rzeczywistości, w której jedna osoba musi utrzymać dom, dziecko, siebie i przyszłość – bez drugiego dochodu, bez wsparcia, bez wytchnienia. Zwłaszcza gdy wszystko dookoła drożeje. Wzrost inflacji w ostatnich latach realnie „zjada” tę kwotę szybciej, niż ktokolwiek zdąży ją przeliczyć na pieluchy, czesne czy rachunek za prąd.
Wsparcie, które miało być pomocą, staje się wygodnym usprawiedliwieniem dla systemowej obojętności i społecznego znieczulenia.
Szacuje się, że aż 60% samotnych rodziców żyje na granicy ubóstwa (Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, 2023). Samotne matki są jedną z najbardziej ekonomicznie zagrożonych grup społecznych. Mimo to państwo nie oferuje im systemowego wsparcia, które pozwalałoby funkcjonować bez ciągłego balansowania między przetrwaniem a wyczerpaniem.
Tylko 15% zasądzonych alimentów w Polsce jest regularnie płaconych – reszta to martwy zapis. To oznacza, że tysiące kobiet co miesiąc nie dostają pieniędzy, do których mają prawo, a państwo odwraca wzrok. Alimenty nie są „ekstra kasą” – są obowiązkiem, który nie powinien zależeć od dobrej woli byłego partnera.
Nie ma realnego wsparcia psychologicznego dla samotnych rodziców. W systemie NFZ czas oczekiwania na terapię często przekracza 9 miesięcy – a samotna matka nie ma czasu ani pieniędzy, żeby tyle czekać. Nie ma sieci mieszkań wspieranych. Nie ma ulg podatkowych proporcjonalnych do sytuacji. Nie ma elastycznego czasu pracy jako normy.
A gdzie zawodzi społeczeństwo?
Społecznie też nie jest lepiej. Samotna matka to nadal tabu. Trochę się jej współczuje, ale bardziej się ją ocenia. Może nie wybrała odpowiedniego partnera. Może była zbyt naiwna. Może po prostu nie powinna była zachodzić w ciążę. Niewypowiedziane, ale obecne. W szkołach, przedszkolach, na zebraniach, w komentarzach sąsiadów. „Gdzie tata?” – bo przecież kobieta sama to zawsze podejrzana historia.
Według raportu Fundacji Share the Care (2022), 75% kobiet samotnie wychowujących dzieci deklaruje, że doświadczyły oceny lub stygmatyzacji z powodu swojej sytuacji rodzinnej. Oznacza to, że większość z nich czuje się społecznie zawstydzana, zamiast wspierana.
Ekonomia samotnego rodzicielstwa
Bycie rodzicem solo to nie tylko emocjonalne przeciążenie. To konkretna ekonomiczna pułapka. Samotna matka bardzo często musi wybierać: praca czy dziecko. A to wybór fałszywy, bo oba są obowiązkiem i żadne nie znosi drugiego. To wybór, który zostaje tylko dlatego, że nie ma infrastruktury, która go unieważnia – przedszkoli z elastycznymi godzinami, darmowej opieki okołoporodowej, mieszkań dostępnych dla kobiet z dziećmi, transportu publicznego, który naprawdę działa.
Według badań Instytutu Spraw Publicznych (2023), samotne matki mają o 35% niższe dochody rozporządzalne niż kobiety w związkach, a aż 42% z nich rezygnuje z pracy lub ogranicza godziny pracy z powodu braku opieki nad dzieckiem.
Nie o współczucie tu chodzi
Nie piszemy tego tekstu, żeby wzbudzać litość. Samotne matki nie chcą współczucia – chcą zrozumienia, uznania i realnego wsparcia. Chcą być traktowane poważnie. Jako pełnoprawne członkinie społeczeństwa. Jako kobiety, które robią coś ogromnego, często bez wsparcia i mimo przeciwności.
Chcą mieć wybór. Chcą mieć prawo do zmęczenia. Do błędu. Do odpoczynku. Do wspólnoty. Do systemu, który ich nie karze za to, że zostały same z dzieckiem.
Czego potrzebujemy?
– Uznania samotnego macierzyństwa jako rzeczywistej formy rodziny.
– Egzekwowania alimentów jako formy ochrony praw dziecka.
– Elastycznych rozwiązań w zatrudnieniu i edukacji.
– Wsparcia psychologicznego i finansowego jako standardu, nie luksusu.
– Społecznego wsparcia zamiast oceny.
To nie jest tekst o bohaterkach. To jest tekst o kobietach, które powinny nie musieć być bohaterkami, żeby przetrwać.
Źródła:
- Główny Urząd Statystyczny (GUS) – Dane dotyczące rodzin niepełnych w Polsce, 2022
- Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę – Raport o ubóstwie samotnych rodziców, 2023
- Fundacja Share the Care – Raport o stygmatyzacji samotnych matek w Polsce, 2022
- Instytut Spraw Publicznych – Badania dotyczące ekonomicznych wyzwań samotnych matek, 2023

