To mogłaś być Ty! – marsz milczenia na Żurawiej

„Miała na imię Liza. Marsz przeciwko przemocy” — demonstracja pod takim hasłem to reakcja na tragedię 25-letniej kobiety, która została brutalnie zgwałcona w centrum stolicy i w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Sprawa Lizy wstrząsnęła nie tylko całą Warszawą, ale i Polską. Napastnik, Dorian S, zaszedł swoją ofiarę od tyłu i przyłożył jej nóż do szyi. Dusząc kobietę
i zatykając jej usta siłą zaciągnął ją do pobliskiej bramy. Nagą i nieprzytomną kobietę leżącą na schodach znalazł dozorca i to on powiadomił policję. Kilka minut później na miejsce przyjechali policjanci, którzy wezwali pogotowie ratunkowe. 25-latka została przewieziona do szpitala. Niestety, po kilku dniach od napaści, kobieta zmarła w szpitalu.

„Nie chcemy się bać, kiedy idziemy same. Lizawieta szła sama. Teraz musimy pójść wszyscy. Potrzebny jest nasz słuszny gniew” – napisali organizatorzy protestu, który ma upamiętnić 25-letnią Lizę
z Białorusi.


— Mieszkam niedaleko, przechodziłam tędy wiele razy, także w nocy. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to mogłam być ja, aż przeszły mnie ciarki i poczułam wręcz paraliż ze strachu — słyszymy od kobiety, którą spotykamy w miejscu tej tragedii.


— Pracuję tu jakieś 10 lat i nic takiego tu się nigdy nie wydarzyło. To spokojna ulica. Co najwyżej wzywałam policjantów, gdy kręcił się tu bezdomny, bo martwiłam się, że zamarznie. Ale gwałt i zabójstwo? Byłam w szoku — mówi dozorczyni z budynku obok. 

Na razie śledczy przesłuchali troje świadków — dozorcę, który znalazł 25- latkę i dwie kobiety, które przechodziły obok. Jedna z nich próbowała sprawdzić, co się dzieje w bramie, ale od mężczyzny usłyszała „Wyp…j”. Poszły więc dalej.

Odpowiada za to kilka mechanizmów. Pierwszy to efekt świadka – ludzie widzący przemoc są mniej skłonni by jej przeciwdziałać w otoczeniu innych osób, bo sądzą że inni się zajmą pomocą i nie czują się odpowiedzialni. Drugi to lęk – gdy jest silny, powoduje dysocjację i odcięcie od emocji i adekwatnych działań, a także zmusza nas do prewencji jaką jest ochrona samego siebie. Kolejnym jest owczy pęd – kopiujemy zachowania innych, więc jak inni nie podejmują żadnego działania, to my też nie. Mówienie
o znieczulicy to duże uproszczenie, wbrew zdrowemu rozsądkowi, który podpowiada, że im więcej świadków zdarzenia tym większa szansa na pomoc ofierze. Ale niestety im więcej świadków, tym szansa na uzyskanie pomocy jest mniejsza. To efekt rozproszonej odpowiedzialności. Ludzie przechodzili obok, nikt nie zareagował, nikt nie zadzwonił na 112. Osoby te na policji zeznały, że nie wiedziały, że właśnie są świadkami gwałtu. Myślały, że para po prostu uprawia seks. W końcu Liza nie krzyczała. Nie wołała pomocy.


Zrobić wszystko co w ich mocy by zatrzymać napastnika bez narażania się na niebezpieczeństwo: krzyczeć by zebrać inne osoby dookoła, bo w grupie jest siła, zadzwonić na policję, podjąć samemu działania jeśli jest to bezpieczne. W USA stworzono model o nazwie 5D: dystrakcja – odwróć uwagę napastnika, np. krzykiem; delegacja – poproś kogoś innego o pomoc, np. silnego mężczyznę; działanie na zwłokę – pomóż ofierze nie zostawiając jej samej, zapytaj czy możesz pomóc, dokumentacja – zrobienie zdjęcia przestępcy.


„Trzeba zareagować teraz. Jesteśmy Jej to winni. Wychodzimy na ulicę w jej imieniu i w imię pamięci wszystkich kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Nie chcemy już się bać. Nie chcemy, żeby bały się nasze córki i osoby, które przyjechały do Polski szukać bezpieczeństwa”


Uczestnicy zebrali się 6 marca o godzinie 18:00 w Warszawie przy ul. Żurawiej 47, czyli tam, gdzie zaatakowano 25-latkę. Następnie przeszli się ulicą Marszałkowską w kierunku Pałacu Kultury i Nauki. Ubrani na czarno protestowali w milczeniu. Marsz był poświęcony Lizie, ale i wszystkim kobietom, osobom, które są ofiarami przestępstw seksualnych. Kobiety wyraziły swój gniew i sprzeciw wobec napaści, które cały czas się dzieją i przeciwko temu, że kobiety muszą czuć się zagrożone, żyjąc
i chodząc po ulicach.

Marsz zorganizowały: białoruskie feministki, Fundacja KRAINA, Fundacja Martynka, Feminoteka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, SEMA Ukraine i Rezistanta Ukraine. W poniedziałek ciche protesty „Dla Lizy” odbyły się w Poznaniu i Bytomiu.

„Lizawieta szła sama. Teraz musimy pójść wszyscy” – pisali organizatorzy.